Krajobraz po problemach GetBack

O spółce GetBack na rynku wierzytelności było głośno od kilku lat. Spółka rosła bardzo szybko i chwaliła się innowacyjnym, bardziej rentownym podejściem do procesu windykacyjnego. Wygrywała przetargi z największymi na rynku, żeby w krótkim czasie dostać się do czołówki podmiotów windykacyjnych. Tak silna ekspansja wymagała dużej aktywności na rynku kapitałowym w celu pozyskania inwestorów.

W marcu 2016 roku firma została sprzedana przez Leszka Czarneckiego za 825 mln złotych poprzez wydzielenie jej ze struktur Idea Bank (który nabył ją niecałe dwa lata wcześniej za 270 mln złotych). Nabywcą był fundusz private equity – Abris Capital Partners. Ten sam fundusz wprowadził GetBack na główny rynek GPW w lipcu 2017 roku. Przy debiucie firma osiągnęła kapitalizację zbliżoną do 2 mld złotych, a w najlepszym dla spółki momencie, czyli w październiku 2017 roku, kurs akcji wyniósł prawie 28 zł, co zbliżyło kapitalizację do 3 mld zł. Spółka była też jednym z najbardziej aktywnych emitentów dłużnych papierów wartościowych na rynku Catalyst, choć i tak większość długu GetBack była plasowana w drodze emisji prywatnych. GetBack był łącznie zadłużony na ponad 2 mld złotych, czyli wartość odpowiadającą kapitalizacji w dobrych dla spółki czasach. Jak się okazało na początku 2018 roku, GetBack nie poradził sobie z tak szybkim tempem rozwoju.

Na początku marca zarząd spółki poinformował, że firma poszukuje inwestora strategicznego. Komunikat ten, w zależności od sytuacji spółki, mógł być odebrany w różny sposób, jednak w przypadku silnie zadłużonego Getback’u oraz faktu, że nie minął nawet rok od IPO, inwestorzy zinterpretowali ten sygnał bardzo negatywnie i kurs akcji spadł poniżej 13 zł. Wszyscy na rynku zastanawiali się czym spowodowana jest taka decyzja. Niestety zarząd niewiele mówił, a dostępne dane finansowe były za mało aktualne, aby można było na ich podstawie wyciągać odpowiednie wnioski (nadal najświeższym sprawozdaniem finansowym GetBack’u jest raport z sytuacji na koniec III kw. 2017 roku, sytuacja ta powinna zmienić się 30 kwietnia 2018 roku, kiedy spółka zobowiązała się do podsumowania w formie raportu całego 2017 roku. Dziś wiemy, że termin ten został przesunięty do 15 maja 2018 roku.

Zarząd GetBack zamierzał pozyskać kapitał poprzez wyemitowanie akcji w dwóch emisjach. W pierwszej miało zostać wyemitowane 20 mln akcji a w drugiej, większej, 50 mln akcji. Była to istotna ilość, gdyż dotychczas GetBack dzielił się na 100 mln akcji. Decyzja ta musiała jeszcze zostać zatwierdzona przez akcjonariuszy. Zarząd w tym czasie wielokrotnie informował, że prowadzi rozmowy z potencjalnymi inwestorami z różnych krajów, jednak ostatecznie nie doprowadziło to do żadnych konkretnych działań. NWZA zaakceptowało emisję pierwszego mniejszego pakietu akcji, jednak odkładało dwukrotnie w czasie decyzję o emisji 50 mln akcji. W tym czasie kurs akcji  w dalszym ciągu spadał i pod koniec marca zanurkował już poniżej 10 zł. To nie był jednak koniec negatywnych informacji o sytuacji spółki. Na rynku pojawiały się sygnały, że Getback ma duży problem płynnościowy. Zaangażowanie w spółce zmniejszył największy dotychczas akcjonariusz mniejszościowy – Nationale-Nederlanden OFE. Spółka pożyczyła 85 mln złotych od swojego największego akcjonariusza, a kurs akcji zbliżał się już do 5 zł. Największe problemy miały jednak dopiero nadejść.

Na godzinę przed rozpoczęciem sesji giełdowej 16 kwietnia Quercus TFI podał informację, że GetBack poprosił o możliwość przedłużenia o kilka dni terminu wykupu obligacji o wartości nominalnej niższym niż 10 mln złotych. W tym samym czasie Getback wydał komunikat, że negocjuje możliwości finansowania od PKO BP oraz PFR, co obydwa podmioty zdementowały po kilkunastu minutach. O 9:04 kurs GetBacku wynosił już 3,75 zł (spadek o ponad 17%,). GPW zawiesiło notowania GetBack, pierwotnie na kilka godzin, jednak od tamtego czasu nadal notowania tego waloru nie zostały przywrócone i nic nie wskazuje, żeby sytuacja ta miała się zmienić w najbliższych dniach. Do grona zawieszonych notowań instrumentów finansowych GetBack dołączyły także obligacje notowane na Catalyst. Dnia 18 kwietnia minął termin wykupu zaległej części obligacji od Quercusa czego Getback nie uczynił. Sprawą żywo zaczęły interesować się media, KNF oraz prokuratura. W kolejnych dniach informowano o coraz większej kwocie niespłacanych odsetek i zaniechaniu wykupów obligacji. Pod koniec kwietnia Getback złożył do sądu wniosek o rozpoczęcie postępowania układowego. W jego wstępnej wersji ponad 2,5 mld złotych nominału obligacji ma zostać spłacone w 65% gotówką (do 2025 roku) oraz 35% za pomocą nowo wyemitowanych akcji. Pytanie jak do tej propozycji ustosunkuje się sąd oraz wierzyciele. Zgodnie z podejrzeniami ekspertów Getback we wniosku jako powód niewypłacalności podaje masową realizację opcji dot. wcześniejszego wykupu, którym objęte było ponad 800 mln długu w formie obligacji.

Sytuacja GetBack’u wpłynie prawdopodobnie nie tylko na pogorszenie się sytuacji majątkowej inwestorów, którzy zaufali tej spółce. Niewypłacalność tak dużego podmiotu na rynku Catalyst może odbić się na zaufaniu do całego rynku obligacji korporacyjnych w Polsce, a zwłaszcza na innych aktywnych na tym rynku podmiotów z branży windykacyjnej.

Drugą grupą podmiotów, która może potencjalnie ucierpieć na problemach GetBack’a są banki. Te co prawda nie posiadały bardzo dużej ekspozycji kredytowej na Getback gdyż zdaniem analityków „Parkietu” ekspozycja kredytów bankowych wynosiła 200-300 mln złotych (co przy 2 mld wartości nominalnej obligacji można uznać za wartość relatywnie niewielką). Co więcej, prawdopodobnie były to kredyty odpowiednio zabezpieczone. Problemem mogą być natomiast konsekwencje dotyczące pośredniczenia w sprzedaży obligacji GetBack’u przez banki i domy maklerskie. Dziennikarze branżowi donoszą, że w wielu podmiotach mogło dojść do tzw. „misselingu”, czyli sprzedaży instrumentów finansowych niedostosowanych do potrzeb klientów. Obligacje GetBack’u według doniesień niektórych klientów były prezentowane jako instrumenty pozbawione ryzyka czy „bezpieczne jak lokata bankowa”. Dodatkowo ekspozycja obligatariuszy GetBack’u była bardzo silna wobec klientów indywidualnych właśnie. W najbliższym czasie dowiemy się prawdopodobnie, jaka jest przyszłość GetBack’u oraz czy i jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec podmiotów zaangażowanych w pośredniczenie w emisjach obligacji Getback oraz samego Getback’u.

Z pewnością jednak pozyskiwanie przez pozostałych polskich windykatorów kapitału na rozwój w drodze emisji obligacji na długi czas zostało istotnie utrudnione.

Komentarz został opublikowany w raporcie Claim Value 9 maja 2018 roku. Całość dostępna jest tutaj.